Dobrzy ludzie mają trudniej w życiu. O syndromie bycia zbyt miłym.

Już w dzieciństwie słyszeliśmy od rodziców i dziadków, że powinniśmy być zawsze mili dla wszystkich. To jedyny sposób, by być lubianym. Jeśli jednak próbujemy utrzymać dobre relacje ze wszystkimi i robimy to na siłę, może się to odwrócić przeciwko nam. Wówczas pojawia się poczucie bycia wykorzystanym, to z kolei rodzi frustrację i nie pozwala nam w pełni cieszyć się życiem. Syndrom bycia zbyt miłym dotyka znacznej części populacji, choć nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Na czym polega i czy da się skutecznie z nim walczyć? O tym w poniższym artykule.

  • Syndrom bycia zbyt miłym – co to takiego?
  • Niskie poczucie własnej wartości
  • Kształtuje nas dzieciństwo
  • Złe emocje nie są takie złe
  • Konsekwencje bycia zbyt miłym
  • Czy jestem zbyt miły?
Syndrom bycia zbyt miłym – co to takiego?

Syndrom bycia zbyt miłym – co to takiego?

Dobrzy ludzie mają trudniej w życiu. Wszystko dlatego, że muszą zmagać się z wieloma problemami związanymi z oczekiwaniami ze strony innych. Sprawa rozbija się o bycie asertywnym, stawianie granic, odmawianie niechcianym prośbom, otwarte mówienie o swoich uczuciach i okazywanie emocji. Dobrzy ludzie starają się być mili dla wszystkich, tak by nikogo nie urazić, nie sprawić przykrości. Płacą za to bardzo wysoką cenę. Nie przeżywają życia tak jak by chcieli. Żyją w taki sposób, by inni byli zadowoleni. Ich potrzeby schodzą na dalszy plan. Syndrom bycia zbyt przenika wszystkie sfery życia. Nie pozwala przyjmować nam komplementów i pochwał, mówić otwarcie o swoich umiejętnościach i mocnych stronach. Żadna cecha nie jest zbyt dobra, jeśli jest jej za dużo. Podobnie rzecz się ma, gdy chodzi o bycie miłym. Skąd się w nas bierze potrzeba uszczęśliwiania wszystkich oprócz siebie?

Niskie poczucie własnej wartości

U podstaw syndromu bycia zbyt miłym leży niskie poczycie własnej wartości. Osoby nim dotknięte są przekonane o własnej bezużyteczności społecznej, mają liczne kompleksy, czują, że ich potrzeby i cele są mniej istotne, niż potrzeby innych. Wszystko to sprawia, że nie oczekują wzajemności w relacjach społecznych, a przynajmniej nie okazują tego, że jej potrzebują. Dlaczego tak się dzieje? To rozpaczliwe poszukiwanie akceptacji w środowisku, które ich otacza. Poświęcenie dla innych, spełnianie ich oczekiwań nie jest jednak drogą do szczęcia. Czasami musi upłynąć wiele czasu, by to zrozumieć.

Kształtuje nas dzieciństwo

Opisywany problem dotyka najczęściej konkretną grupę osób, której można przypisać pewne cechy wspólne. Szczególnie narażone są kobiety, które w dzieciństwie były nieustannie krytykowane, kochane warunkowo. To wykształciło w nich lęk przed odrzuceniem. Syndrom bycia zbyt miłym często rozwija się także u dzieci, w których wzbudzano ciągłe poczucie winy. Dzieje się tak zwłaszcza w rodzinach, w których występował problem alkoholizmu lub agresji ze strony któregoś z rodziców. Dziecko wychowywane w takim środowisko nauczyło się być wyczulone nawet na najdrobniejsze sygnały ze strony otoczenia. Zostało utwierdzone w przekonaniu, że problemy innych są ważniejsze, powinno usunąć się na dalszy plan i nie zawracać głowy swoją osobą. Dziecko przestaje sygnalizować swoje potrzeby, stara się zaspokajać potrzeby rodziców. Musi być czujne by w porę zareagować: zejść z drogi, wysłuchać narzekań, rozweselić, gdy rodzic jest smutny. W dorosłym życiu będzie postępować podobnie.

Złe emocje nie są takie złe

Strach przed okazywaniem złych emocji to kolejny problem osób, u których rozwija się syndrom bycia zbyt miłym. Ilu z nas słyszało rady typu „nie płacz”, „nie złość się”, bo tak nie wolno, nie wypada itp. Od zawsze wmawiano nam, że złe emocje są niepożądane. W ten sposób nauczyliśmy się, że odcinać od własnych przeżyć, tłumić w sobie gniew, strach, czy też złość. Taka postawa blokuje możliwość określania własnych celów, potrzeb, zaburza relacje partnerskie i zawodowe. Poczucia własnej wartości nie da się zbudować na takich fundamentach. Złe emocje są potrzebne, tak samo jak dobre.

Złe emocje nie są takie złe

Konsekwencje bycia zbyt miłym

Syndrom bycia zbyt miłym przeszkadza nie tylko w życiu prywatnym, ale również zawodowym. Takim osobom trudniej uzyskać awans lub podwyżkę. Czują się przez to rozgoryczeni, niesprawiedliwe traktowani. Dlaczego nie walczą o swoje? Boją się, że przestaną być lubiani. Dodatkowo spychane są na nich dodatkowe zadania, ponieważ nie potrafią odmawiać. Przepracowanie, uległość i poczucie wykorzystania to pierwszy krok do poważnych problemów. Stąd już tylko krótka droga do rozwoju depresji. Osobom z syndromem bycia zbyt miłym nie jest w cale łatwiej w życiu prywatnym. Tutaj również potrzeby partnera są ważniejsze. Groźba odrzucenia sprawia, że postępują wbrew sobie, tylko po to, by uszczęśliwić drugą połówkę i nie sprawić jej przykrości. Często oferują innym pomoc, nawet gdy nikt jej nie oczekuje. Jak rozpoznać granice między byciem miłym, a zbyt miłym?

Czy jestem zbyt miły?

Bycie miłym nie jest czymś złym pod warunkiem, że zachowamy równowagę między naszymi potrzebami, a potrzebami innych. Żadna cecha w nadmiarze nie wniesie niczego dobrego do naszego życia, dlatego ważne jest zachowanie zdrowych norm. W jaki sposó poznać, że stajemy zbyt mili? W tym celu warto przemyśleć kilka kwestii. Przede wszystkim potrzeba zrobienia czegoś dla innych musi wynikać z naszego wyboru. Jeśli to strach przed odrzuceniem lub przymus sprawia, że rezygnujemy z własnych potrzeb, powinna zapalić się nam czerwona lampka ostrzegawcza. Nie można również wiecznie dawać. Relacje z innymi muszą być partnerskie. Jeśli druga strona nie daje niczego od siebie, a jedynie bierze, to kolejny powód do niepokoju.

Dobrze jest także przeanalizować reakcje najbliższych na prośby kierowane w stosunku do nich. Czy oferują nam pomoc i wsparcie, gdy tego potrzebujemy? Czy nasze problemy są przez nich lekceważone? Zastanówmy się nad tym, czy nie jesteśmy zbyt obciążeni tym, co robimy dla innych? Czy możemy liczyć na to, że odpłacą się tym samym, gdy będziemy tego potrzebować?

Pamiętajmy, że każdy z nas ma prawo do wyrażania własnych emocji – zarówno tych pozytywnych i negatywnych. Nasze potrzeby są tak samo ważne, jak potrzeby innych osób. Niepewność, lęk przed odrzuceniem, niska samoocena i częste wyrzuty sumienia niech będą impulsem do sięgnięcia po pomoc psychologa lub coacha. Syndrom bycia zbyt miłym nie jest nieuleczalną chorobą. Da się z nim wygrać.

Jeśli chcesz poznać więcej praktycznych porad z zakresu dietetyki, bądź na bieżąco z portalem kacikzdrowia.pl i zapisz się na newsletter.